Byłem spalonym końcem, strzępionym sznurkiem elektrycznym, czajnikiem herbaty gwizdającym na kuchence prawie o gotowanym suchym. Od dekady pracowałem dwie prace i znalazłem się w paradoksalnej pozycji posiadania dodatkowych pieniędzy i zerowej radości. Snipy wolnego czasu, które od czasu do czasu wylądowały u moich stóp, tylko wywołały mój niepokój. Byłem zbyt związany z każdą małą rzeczą.
mężczyźni w stylu smart casual
Jak mogłem się wyleczyć? Zawsze chodziłem na pomysł, że sama podróż może naprawić osobę. Wydaje się to jednocześnie zbyt dosłowne i zbyt ekstrawaganckie - że fizyczna ucieczka jest jedyną poprawką i, jak na ironię, takie lekarstwo wymaga tyle pieniędzy (stresu), czasu (stresu!) I planowania (to samo!). Ale tej wiosny zacząłem martwić się o uszkodzenie tego niepokoju dla mojego ciała. Przeszukałem dwie rzeczy, które kocham: konie i Islandia. Następnie, w połowie lipca, znalazłem się w furgonetce z tuzinem innych kobiet obserwujących, jak islandzki krajobraz przypominający Księżycowy przechodzący nas przez rozmycie arktycznego deszczu. Udaliśmy się do koni.
Zobacz także Jak radzisz sobie ze stresem, ujawnia, jaki jesteś podstawowy element
Niejasne wspomnienia z podróży na Islandię kilkadziesiąt lat temu poprowadziły mnie tutaj. Nie wiedziałem, że moc medytacyjna pięciodniowej podróży kempingowej w siodle była niezależna.
Gdy tylko uderzyłem w szlak, nieustanny rytm szybkiego i nieubłaganego pchany -czterokrotny kłus unikalny dla islandzkich koni-zdominowany wszystko, skupiając mój umysł i ciało w rodzaj magicznego zegara, którego ręce liczyły się tylko sekundy zamiast minut lub godzin. W siodle, jadąc w tolcie, znalazłem się delikatnie wstrząśnięte chwilą. Nie było przyszłości i przeszłości. Dopiero teraz.
tatuaże na dłoniach
Zobacz także Próbowaliśmy jogi z końmi i to silnie rozszerzyło naszą świadomość
Ta głęboko poruszająca medytacja została również ukształtowana przez samą jałową ziemię. Bez skali drzew odległości były niemożliwe do oceny. Podróżowaliśmy przez niekończącą się przestrzeń skały i trawy. W lipcu na tej szerokości słońca nigdy się nie zachodzi. Zamiast tego niebo stało się ciągle zmieniającym się badaniem perypetii chmur, które przechodzą w wieczne popołudnie. Brak wskazówek dnia i nocy, mój świat intensywnie skupił się na hipnotycznym rytmie kopyt uderzających w aksamitną wulkaniczną ziemię.
Dlatego drugiego dnia toczenia z Toltem stałem się bardziej dostosowany do moich partnerów koni - tuzinę koni, które obdarzyłem w trakcie tej podróży. Jazda zwierzęciem wymaga nawiązania współpracy z cichym, ambiwalentnym kolegą z drużyny. Chociaż twoje przeznaczenie są ze sobą związane, jak w każdej pracy, istnieją różne sposoby na to. Oboje moglibyście przesunąć - koń obciążony jego ładunkiem, a ty, w związku z tym, czujesz się trochę za zbyt dużą torbę wózka. Lub możesz jednak krótko się połączyć.
Zobacz także Nowa ścieżka do osiągnięcia związku z koniem
męskie stroje biznesowe na co dzień
Konie, z którymi pracowałem, miały własną złożoność. Przez większość roku szaleli dziko przez bezdrzewne, wulkaniczne przestrzeni - głośne, walczące, pomagając, ciągle ustanawiając swoją pozycję w stadzie. Ale kiedy rolnicy je wyśledzili, wbili je w ogrodzone pole i obciążali je, stali się, podobnie jak ich jeźdźcy, częścią jednostki zaangażowanej w podążanie i noszenie.
Krok, krok, krok tolt skupił moją uwagę na subtelniejszych wskazówkach koni: oczy otwarte lub na wpół zamknięte, ogony wysokie lub słabe, uszy drgnęły w kierunku mnie lub skostały przód w kierunku konia. Myśli i emocje, zarówno moje, jak i mojego potężnego partnera, napłynęły i wychodzą z mojej świadomości bez osądu. Za każdym razem, gdy zsiadałem i ściągałem siodło, mój tymczasowy towarzysz znikał w morzu brązowych, czarnych i białych plam, pasków, grubych grzyw, długich, bujnych ogonów - w hierarchię stada. Mieliśmy dni z przodu.
Zobacz także Joga na koniu: jazda ze stabilnością
Po tygodniu zacząłem widzieć, jak funkcjonowałem we własnym stadzie. Uświadomiłem sobie, że oburzenie przysłowiowego siodła roboczego były tymczasowe. Prawdziwe lub wyobrażone lekkie przeciw mojemu autorytecie przychodziłyby i odejdą, jak chmury po niebie.
Po powrocie do biura w Bostonie, gdzie mieszkam, odkryłem, że rozwinąłem nowsze, zdrowsze poczucie czasu, co sprawiło, że stałem się bardziej empatyczny dla otaczających mnie osób; Moja perspektywa stała się jednocześnie ogromna - jak góry i lodowce Islandii - i bardzo skupione, jak drganie ucha konia.
Zobacz także Joga konne rekolekcje
O naszym autorze
tatuaż faceta
Rachel Slade jest dziennikarzem z Bostonu i autorką W szalejącym morze , porywająca relacja o zatonięciu amerykańskiego statku ładunkowego El Faro. Dowiedz się więcej w Rachelslade.net.














