<

Nigdy nie planowałem przeprowadzić się do Nowego Jorku. Ale po studiach zaproponowano mi pracę jako niezależny asystent produkcyjny w HBO. Byłem major dziennikarstwa i chętny do pisania i świata telewizji. Podjąłem pracę. Miasto przyszło z tym.

NYC okazało się dla mnie bardziej idealne, niż się zdawałem. Jako młody 20-letni tęsknota za niepodległością i anonimowością, NYC dało mi to wszystko i nie tylko. Miasto było obfite w okazję i pokazało mi, jak się zgodzić za tym, czego chciałem. Działałem. Modelowałem. Pracowałem w głównych sieciach telewizyjnych i na zestawach filmowych z aktorami z listy A.



Zostałem New Yorkerem. Nie było nic bardziej niż szybkie spacery ruchliwymi ulicami podczas pochłaniania świeżego bajgla cynamonowego rozmazanego serem śmietankowym. Nie mogłem zrozumieć nikogo, kto powiedział mi, że NYC nie był dla nich. Gdzie, u licha, wyjechałoby poza miastem, które ma to wszystko?



Uczucie utknięcia w mieście, które kochałem

Nie spodziewałem się, jak wrażliwy stałbym się do miasta, gdy głębiam swoją praktykę jogi. Robiłem jogę od ostatniego roku liceum i starałem się kontynuować regularną praktykę. Byłem na macie nie mniej niż trzy razy w tygodniu.

Głos, który stawał się głośniejszy w mojej głowie, kazał mi opuścić korporacyjny grind i kontynuował jogę w pełnym wymiarze godzin. Słuchałem, ryzykowałem i nigdy nie oglądałem się za siebie. Wkrótce uczyłem dużej internetowej platformy jogi, prezentując na dużych festiwalach jogi, podróżując po świecie jako globalny ambasador marki jogi i pojawiając się w popularnych podcastach. Moja twarz była na okładkach magazynu, w tym Stylesway VIP (dwa razy!).



Moja kariera jogi była kwitnąca, ale moja dusza była zmęczona. Nie czułem się wyrównany w mojej prawdzie lub mocy. A Nowy Jork był wyczerpujący. Późne noce i głośne dźwięki, szkicowe metro, zapach, pośpiech, brud i brud, brak natury. Nie mogłem znaleźć miejsca, w którym można usiąść na zewnątrz i jeść w pokoju między zajęciami i wizytami.

To nie był tylko Nowy Jork. Byłem w obraźliwym związku. I zacząłem czuć się symboliczną jako czarna kobieta w coraz bardziej kapitalistycznym świecie jogi.

Za każdym razem, gdy podróżowałem za granicę, coraz bardziej niechętnie wracałem do miasta. Czułem się utknąłem i obwiniony, myśląc, że gdybym był bardziej zdyscyplinowany swoją praktyką, być może Nowy Jork nie spudłowałby mnie tak bardzo.



Nauka zaufania mojej intuicji

Potem mój ojciec zmarł na nagłą diagnozę raka mózgu w stadium czterech. Moja ręka była na jego sercu, gdy wziął ostatni oddech. To monumentalne doświadczenie zmieniło całe moje spojrzenie na życie. Życie wydawało się niesamowicie delikatne. Wszystko, co myślałem, że wiedziałem, że zmienia się. Pragnąłem przerwy, aby przetworzyć swoje emocje i leczyć.

męskie fryzury z lat 60

Pierwszym krokiem było dla mnie siedzenie w medytacji i słuchanie wskazówek. Moje wprowadzenie do praktyki uważności przyszło do mnie w formie książki Prawdziwa miłość Przez późne i honorowe Thich Nhat Hanh. Strony oświetlały fakt, że chociaż cierpienie jest normalną częścią ludzkiego doświadczenia, istnieją narzędzia do znalezienia pokoju w chwili obecnej. Książka zmieniła moje życie. Teraz, kiedy siedziałem, byłem w stanie być świadkiem zarówno strachu przed nieznanym, jak i nadzieją, że najlepsze jeszcze nie nadejdą.

Siedząc, przypomniałem sobie czasy, w których kiedyś plecak przez ciepłe kraje w miesiącach zimowych. Podnajmowałem swoje mieszkanie, włożyłem swoje rzeczy do przechowywania i wyliczam moje zajęcia z jogi, aby móc zobaczyć świat. Uświadomiłem sobie, że mogę to zrobić ponownie - i po drodze uzdrawiam.

Słuchałem mojego wewnętrznego głosu i postanowiłem odwiedzić przyjaciela na wyspie Grenada. Bez oceny mojej decyzji zarezerwowałem bilet w jedną stronę.

Siedząc w mediacji, szukając odpowiedzi w środku

Zakładałem, że będę tam tylko na zimę, ale miesiąc po mojej podróży uderzył Covid. Pandemia potrząsnęła światem, a ja musiałem usiąść i zostać świadkiem nowych obaw.

Ambasada USA wzywała wszystkich obywateli amerykańskich do natychmiastowego powrotu do domu lub utknięcia za granicą przez nieprzewidziany czas. Musiałem wybrać: pozostać na wyspie, nie wiedząc, w jaki sposób infrastruktura zdrowotna w kraju poradzi sobie z pandemią lub wróci do Stanów.

Przez chwilę wystraszyłem się. Zadzwoniłem do ludzi blisko mnie po radę. Potem postanowiłem usiąść ze sobą w medytacji. Potrzebowałem odpowiedzi od wewnątrz. Po medytacji i proszeniu o wgląd, a następnie siedzenie trochę, aby połączyć się z moją intuicją, postanowiłem zostać w Grenadzie, aby przetrwać tę nową burzę.

Nie wiedziałem, jak bardzo moja dusza potrzebuje uspokojenia

Grenada to miejsce, w którym ludzie przechodzą na emeryturę. Nic dziwnego. To miejsce, które wspiera społeczność i zdrowe życie. Zamiast syren usłyszałem, jak ptaki śpiewają. Zamiast zapachu śmieci musiałem wąchać świeże kwiaty. Beton został zastąpiony białym piaskiem, a ja wymieniłem puszyste płaszcze na puszystych chmur. Za każdym razem, gdy wchodziłem do oceanu, pływające, słone wody otaczające mały, ale potężny kraj trzymał mnie jak duchy moich przodków. Dźwięk deszczu mnie uziemił. Warm Noc Breeze owinęła mnie w uścisk, który wydawał się najczystszą miłością.

A wyspa była pełna ludzi, którzy wyglądali tak jak ja. Trudno jest wyrazić słowami, co widzieć tego rodzaju odzwierciedlenie siebie, czyni w twoim ciele zarówno na poziomie komórkowym, jak i duchowym. Żyłem w środowisku, które uspokoiło moją duszę w sposób, którego nie wiedziałem, że potrzebuję.

Odmawiając strachowi; Mówiąc tak do życia

Minąć miesiące. Potem rok. Teraz, po prawie trzech latach życia na tej wyspie, mogę powiedzieć, że nigdy nie czułem się więcej jak w domu.

Grenada zmusił mnie do zwolnienia. Byłem w stanie wyjaśnić, jak chciałem iść naprzód z pracą jogi. Nie mogłem już tolerować, że są wykorzystywane przez firmy za ich zysk, a nie moje. Teraz jestem twórcą i właścicielem mojej pracy, dzielenie się praktykami na poziomie globalnym. Moja kariera to możliwości porodu, o których marzyłem.

Gdyby to zależało wyłącznie dla mnie, nie opuściłbym Nowego Jorku na życie na wyspie. Wydaje mi się, że mój nieoczekiwany ruch na wyspę był wynikiem boskiej interwencji. Lubię myśleć, że być może mój ojciec miał z tym coś wspólnego. (Nigdy nie lubił Nowego Jorku.) Być może wiedział, że muszę odpocząć, zastanawiać się i wyleczyć w sposób, którego nie mogłem sobie dać.

Kłaniam się głęboko w głosie, który poprowadził mnie do tej samej chwili. Do mojego pochodzenia i mojego ojca; Do praktyki puszczania, aby stworzyć przestrzeń na to, czego pragnie dusza. Gdybym nie słuchał mojej intuicji, kto wie, jak wyglądałoby życie. Tak, były ofiary. Nie jest łatwo zatrzymać się i poprawić kurs. Nauczyłem się, że kiedy ufasz swojemu jelitowi - nawet jeśli inni myślą, że jesteś szalony - zostaniesz nagrodzony. Kiedy powiesz „tak” i ryzykujesz, życie powie ci tak. Teraz wiem, że zawsze jesteśmy słyszani. Musimy upewnić się, że słuchamy odpowiedzi.


O naszym współpracowniku
Sara Clark to 500-godzinna nauczycielka Vinyasa i uważności EYT, która od ponad dwóch dekad praktykuje przepływ Vinyasa i medytację. Prowadzi warsztaty i rekolekcje na całym świecie. Znajdź ją na Instagramie
@Saraclaarkyoga .

Artykuły, Które Mogą Ci Się Spodobać: