<

Jestem przyjmowanym joginem na czele. Uwielbiam swój czas na macie, ale jako zapalony biegacz szlaku i pracująca mama, rzadko robię na to miejsce. Ale podczas letniej ucieczki do Miejsce glampingowe tucked deep into the ranchland of the eastern Vail Valley, I signed up for a sunset yoga class. As my husband and I were trading the hustle of real life for two days of glamping serenity, an outdoor yoga session seemed like the perfect addition.

Klasa odbyła się na blefie, krótki spacer od mojego namiotu, gdzie instruktor Yvette Chavy rozwinął maty i tkane koce wśród kępek szałwii i dzikich traw. W szczęściu losu skończyło się to po prostu ja i Chavy.



Gdy osiedliliśmy się w cichym rytmie skalistych gór o zmierzchu, Chavy przeprosił za nierówną podstawę. Byłem jednak wdzięczny za ciężar ziemi pod nimi.



Gdy delikatnie poruszaliśmy się przez pozytywne pozycje i prace oddechowe, coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z powierzchni pod stopami: ciepło, które promieniowało z godzin pieczenia w letnim słońcu, odciski pozostawione z kopacy wypasu koni, perfumy wysokiej pustyni brudu z szałwią. Stopy drzew i gór wydawały się szczególnie znaczące, ponieważ moje stopy aktywnie szukały siły i platformy ziemi poniżej, podczas gdy reszta mojego ciała sięgnęła po otwarte niebo powyżej. Te pozy nie były bez regulacji lub chwiejności, a moje palce i kostki były w ciągłym kopaniu ruchu i pracując nad znalezieniem nowej równowagi. Ale to było również część piękna: przypomniano mi, że nawet proste, praktykowane ruchy czasami wymagają przeróbki.

Uważne wskazówki Chavy i delikatne wskazówki utrzymały moje wyrównanie w ryzach i odkryłem, że niektóre pozy były łatwiejsze dla moich stawów. Zwykle składam matę, aby chronić kolana mojego delikatnego biegacza przed bezlitosą podłogą. Ale tutaj było tak, jakby nierówna ziemia tuliała moje kolana u kota - krowy, ramiona w moście i stopy w trójkącie. Zatopienie w Savasanie przeciwko gotowej zapewnieniu Ziemi było objawieniem.



Będąc tak blisko, tak związane ze światem fizycznym sprawiło, że brzęczyłem ze świadomością. Moje serce uderzyło wdzięcznością i łzami uznania, zmęczyło moją wizję. To przeniesienie naturalnej energii - przypomnienie o tym, jak potężne jest na zewnątrz dla mojego samopoczucia - było w przeciwieństwie do wszystkiego, czego doświadczyłem w studio.

Po zerwaniu zaklęcia Savasany wspomniałem Chavy, instruktorowi, który studiuje trenera odnowy biologicznej, jak bardzo lubiłem być zakorzeniony na ziemi podczas sesji jogi na świeżym powietrzu. Uśmiechnęła się i powiedziała, że ​​wszystko ma energię. Obejmuje to ziemię pod nami, glebę i wszystko poniżej. To energia, której zwykle nie dotkamy.

Image of a yoga mat in the Vail Valley where the author practiced yoga outside.

(Zdjęcie: Amanda M. Faison)



Szybko zauważyła, że ​​joga w dowolnej formie i w dowolnym miejscu jest potężnym narzędziem odnowy biologicznej. Ale biorąc pod uwagę wybór, zawsze zdecyduje się ćwiczyć jogę na świeżym powietrzu. To naturalne piękno przed nami przynosi ekspansję. Uwielbiam uczucie wysokich gór i dolin, chodzi o przybycie tutaj i oddawanie spokoju.

Chavy wyjaśniła, że ​​chociaż uwielbia uczyć w elementach, idealnie byłoby zaoferować opcję platformy w terenie, aby umożliwić uczniom wybór tego, co najlepiej pasuje do praktyki. Wtrzymała, że ​​ludzie z obrażeniami lub wracającym do zdrowia po kontuzji lepiej na równej powierzchni. Dla mnie jednak nie było lepszego sposobu na zbadanie tej czystości ciała i ducha niż bycie zakorzenionym i związanym z samą Ziemią.

POWIĄZANY: Chcesz poprawić swoje zdrowie? Badania sugerują przyjęcie pigułki natury.

O naszym współpracowniku
Niezależna pisarka z Kolorado, Amanda M. Faison od ponad dwóch dekad. Oprócz publikowania historii w Żywność I Podróż , jej funkcja ranczo na płytę Soul Food, został antologiczny Najlepsze pisanie żywności 2010 . Faison zredagował także cztery książki kucharskie i - indoory lub na zewnątrz - zawsze szuka sposobów na zebranie przyjaciół podczas posiłku.

Artykuły, Które Mogą Ci Się Spodobać: