I should have known when I swiped right that eventually I’d be in trouble. And sure enough, five months into a relationship with someone passionate enough about skiing to include a photo of it on his dating profile, I was headed to the slopes. It’s not that I’m snow-averse, but I’ve identified almost exclusively as an indoors kid my whole life, which may partially explain my predilection for yoga. Discovering the practice 20 years ago opened up a new world and showed me that I (forever picked last in gym class) could actually tap into some form of athleticism (in my living room!) and even enjoy it. By the time I completed my 200-hour teacher training in 2017, I felt like I’d found a stable home base for my body and brain that helped heal years of disordered eating, body dysmorphia, and athletic insecurities.
Zobacz także 5 sposobów jazdy na nartach uczyniło mnie lepszym joginem
Trzy lata później wynajęłem snowboard. Na początku wydawało się, że to wystarczająco bezpieczny kompromis: mój partner jeździłby na nartach z przyjaciółmi, a ja zainwestowałem w trzy dni lekcji snowboardu. Byłem przestraszony i zaniepokojony, ale jakiś mały kawałek mnie poczuł podekscytowanie, nawet nadzieję, gdy się przygotowywaliśmy. W końcu joga nie tylko pomogła mi utrzymać deski i niekończące się pozycje na krzesłach, ale nauczył mnie cierpliwości, współczucia i pokory. Prawidłowy? W perspektywicznej wersji tego scenariusza tak-moja praktyka jogi ośmieliłaby mnie ryzykowanie z łaską. W rzeczywistości przeprowadziłem się przez ruch mojego 15 -minutowego przepływu rano mojej pierwszej lekcji i najprawdopodobniej zapomniałem oddychać, nie mówiąc już o integracji jakiejkolwiek mądrości.
Pierwszy dzień pakietu mojego początkującego był niezręczny i niewygodny. Okazuje się, że przypięcie o dwie stopy w jedną płytę z drewna wzmocnionego włóknem szklanym pośrodku śliskiej gradorki nie od razu wzbudza pewność siebie i opanowania. W drugim dniu uwolniłem przekleństwa na zboczu króliczki, gdy patrzyłem, jak moi koledzy z lekcji wykonują od lewej do prawej zamykania manewru spadającego liści z elegancją. Trzeci dzień był frustrujący i przygnębiający w miarę powstania zmęczenia, a moje bolące mięśnie wyprzedzały jakąkolwiek mentalną determinację. Nie rozumiem. Niekoniecznie spodziewałem się opanowania snowboardu w ciągu 72 godzin, ale nie byłem przygotowany na tak okropne (i w tak wielkim bólu). Zazdrość z zazdrością patrzyłem, jak inni początkujący najwyraźniej zyskują z prędkością warp, zbierając nowe sztuczki, podczas gdy nadal pochowałem mój posiniaczony tyłek głębiej w odrętwiałą ulgę w głębokim kolanach śniegu. Mój partner i ja spotykaliśmy się na codzienne przerwę po lunchu po zatankowaniu i podsumowania, i tego dnia się skończyłem.
Nie pamiętasz, jak to było być w czymś naprawdę złe. . . A potem robisz to? Zapytał z dzielnej próby zwiększenia mojego gorzkiego nastroju. Pamiętasz, kiedy zacząłeś jogę? To było proste pytanie, które odniosło moje skupienie się od bólu mojego tyłu. Nigdy nie myślałem o byciu złym lub dobrym w jodze. Właśnie zrobiłem jogę. Po 20 latach wciąż pojawiałem się na macie, czując się niepewnie, niezrównoważony i słaby częściej niż okazywałem się pewny siebie, zdolny i kontrolowany. Ale ciągle się pojawiałem. I może o tym zapomniałem na zboczu króliczka: nie walczyłem o miejsce w X Games, próbowałem zbadać coś nowego i odkryć kawałki siebie. Próbowałem zastosować wszystkie lata Yamas i Niyamas oraz filozofię jogiczną do rzeczywistego wyzwania i, cóż, nie starałem się bardzo mocno.
Zamiast jechać z powrotem do kabiny i wystrzelić tyłek do wanna z hydromasażem, zgodnie z planem, wziąłem swoją pierwszą nart z partnerem. Moja strach przed lataniem głowy na drzewo w jakiś sposób przyćmił mój strach przed wysokościami, gdy nasze krzesło wkradło się w górę o prawie 1000 stóp nad drzewami. I szczerze mówiąc, upadłem większość drogi. Ale pamiętanie o oddychaniu i obserwowaniu, a nawet śmiechu ze mnie pomogło przekształcić wyzwanie w bardziej medytacyjne doświadczenie, niż się spodziewałem. Zostanie zmuszony z własnego powtarzającego się koła chomika mentalnego negatywnych myśli doprowadziło mnie do oddechu, ponieważ musiałem ocenić i poruszać się po zręcznym, pokrytym śniegiem teren przede mną. Chłód na mojej twarzy i zimowe słońce na plecach przyciągnęły mnie do obecnej chwili i, przez odcinki, pomogło mi przypomnieć, że wszystko, co dzieje się dobrze, to drugie - bez względu na to, jak niezdarne lub nieskoordynowane - były tam, gdzie musiały być moje skupienie i energia. I przypomniałem sobie, że mogłem się przypisać za pojawienie się, w taki sam sposób, jak pokazuję na mojej macie jogi, nawet rano moje nogi nie wyprostują się: jak dzień po snowboardu.













